Nou – Oliban

Kadzidlak, czyli taka niszowa woda dla hipsterów o zapachu kościoła? Po co, komu to potrzebne?

Z kadzidłami jest małe zamieszanie. Jeszcze kilka dni temu myślałem, że to wszelkiego rodzaju patyczki i inny proszek niewiadomego pochodzenia. Szybko doczytałem, że to w przeważającej większości żywica wybranych drzew. Samo Olibanium to niby żywica konkretnych drzew w Afryce wschodniej (Burseraceae – głównie Boswellia carteri, Boswellia frererana, Boswellia papyrifera, Boswelia thurifera oraz innych) ale tak na prawdę to też zależy gdzie tego słowa użyjemy, w niektórych miejscach to ogólnie pojęta żywica z przeznaczeniem na kadzidło. Czyli w skrócie woda o zapachu palonej żywicy, to możemy przyjąć jako pewne.

Mały flakonik o bardzo przyjemnych proporcjach. Dobre leży w dłoni, elegancko wygląda na półce. Matowy, metalowy korek o grafitowym kolorze. Ciecz złota z zielonym odcieniem. Etykieta drukowana na matowym papierze pasuje do całości. Jedynie mógłbym się przyczepić do atomizera, jeśli nie naciśnie się go wystarczająco szybko to ma tendencję do kropienia zamiast wytwarzania ładnej chmury. Prócz tego mamy wrażenie obcowania z produktem z wyższej półki. Dodatkowo na spodzie przeźroczysta naklejka z numerami partii produkcyjnej potęguje wrażenie produktu o niskim nakładzie produkcji.

Na początku zaczyna się pozornie lekko i niezobowiązująco. Lekkie nuty cytrusowo-żywiczne z domieszką kwiatów. Chłodny aromat ociepla rumianek. Po niedługim czasie zapach uspokaja się, kwiaty przechodzą na kolejny plan, cytrusy zanikają a główne skrzypce gra tytułowy oliban. €€Czytając o kadzidle zapewne większość z Was myśli o ciężkim aromacie z zakurzonej €kaplicy. W tym wydaniu nie jest on aż tak przytłaczający, zdecydowanie bardziej przywodzi na myśl ceremonię w ciepły dzień i światło przedzierające się przez gotyckie witraże świątyni. W otoczeniu piaskowca, marmuru i starych drewnianych ław. Czuć nuty dymne, charakterystyczne dla palonej żywicy. Po kilku godzinach dochodzą skórzaste aromaty.

Z początku jest orzeźwiająca. Jednak z każdą godziną staje się cieplejsza i bliższa ciału. Zapach zdecydowanie mimo swojej z pozoru prostej i mało kontrastowej kompozycji jest bardzo ciekawy i śmiało można w nim odkrywać kolejne nuty, przez wiele użyć. Moim zdaniem nadaje się tak samo dobrze ciepłego dnia jak i do wieczornego wyjścia. Niebanalny, ale nie ostentacyjny. Jak dobrze uszyty garnitur, ja po prostu czuję się z nim dobrze.

Producent deklaruje cenę na poziomie 65zł/50ml. Wydaje się sporo, ale Nou jest dostępny w drogeriach na H i R, gdzie ceny podczas obniżek są bliższe 40zł. Dodatkowo szeroka dostępność i nietypowy aromat sprawia, że jest duża szansa na kupienie butelki z drugiego obiegu która okazała się nietrafionym prezentem. Tak i ja stałem się właścicielem Olibana płacąc 20zł. To tylko dobra okazja bo nie wydaje mi się, że standardowa cena jest przesadnie wysoka. Trwałość na poziomie 6 godzin jest tutaj akceptowalna, chociaż mi tego aromatu zawsze chce się więcej.

Jeszcze ciekawostka, sam producent jest Polski. Kolejny po wodzie od Mirraculum rodzimy zapach na moim blogu. Jest jeszcze jeden męski aromat, muszę sam sprawdzić w drogerii – może warto się zainteresować. Miło też, że rodzime produkty trzymają jakość.

 

Aromat – Palona żywica, dym, rumianek, skóra, drzewo sandałowe. Wielowymiarowy i uniwersalny

Trwałość – 5-7h

Pojemność – 50ml

Cena – 20-36zł

Strona producenta – Nou Oliban

Parfumo.net – Nou Oliban

Leave a comment